Polowanie na Stokłosę
Ludzi przedsiębiorczych jest w społeczeństwie względnie mało - leniwych: całe krocie. Dopóki jedni nie mogą decydować o drugich - nic się nie dzieje: przedsiębiorczy się bogacą (albo bankrutują...), a leniwi żyją spokojnie w swoim ciepełku i skarżą się, że Bozia ikry życiowej nie dała, a oni tacy już są, bo są - a nie zmienią się, bo takich ich przecież Pan Bóg stworzył...
Janusz Korwin–Mikke
Nie rozumiem tylko, czemu w takim razie kobiety się malują... Ale wydaje się, że po prostu wszystkie kobiety są pod tym względem przedsiębiorcze.
Na pograniczu Krainy i Wielkopolski żyje sobie p. Henryk Stokłosa, produkujący kiełbaski i w ogóle rozmaite wędliny. P. Stokłosa jest przedsiębiorczy i bardzo bogaty - więc serdecznie znienawidzony przez leniwych przeciętniaków. Cały socjalizm zresztą to ustrój oparty na d***kracji i zawiści: nie potrafisz zarobić tyle, co Kowalski - ale większością głosów możemy Kowalskiemu zabrać 90% tego, co zarobił - i podzielić bez pracy między siebie. Trzeba tylko wrzucić kartkę do urny...
Czasem udaje się zabrać więcej niż 90%. Za rządów komuny w USA podatki doszły do 96% (!!), a poddanka króla Szwecji, najbardziej socjalistycznego kraju na świecie, p. Astryda Lindgren odkryła po kolejnym wydaniu Fizi Pończoszarki, że fiskus skasował Jej … 102 % dochodu!!
Gdy z jakichś powodów nie da się takiemu ohydnemu kapitaliście zabrać wszystkiego, wtedy wydaje się ustawy o „równości płci” albo „ochronie środowiska” – i już można takiego Stokłosę wsadzić za to, że w sortowni zatrudnia więcej kobiet niż mężczyzn, w rzeźni odwrotnie, a w ogóle to zabija więcej knurów niż loszek! Zgroza!
Obecnie postanowiono się p. Stokłosie dobrać do skóry z paragrafów o ochronie środowiska. Podobno jakieś nieużyteczne części mięsa i padlinę zakopywał w ziemi (na swoim terenie!!), zamiast „utylizować”.
Nie wiem, na czym polega „utylizacja” – ale jestem, że jest to bardzo kosztowne i robią to jakieś wyspecjalizowane firmy – być może gminne albo powiatowe. Natomiast obrońcy naturalnego środowiska powinni jak jeden mąż wystąpić w obronie p. Stokłosy, bo zakopywanie w ziemi (w przeciwieństwie do „utylizacji”) jest czynnością jak najbardziej naturalną. Mięso zeżrą jakieś mrówki czy inne pędraki – i w ten sposób białko się nie zmarnuje, wróci do obiegu.
(Oczywiście Zieloni za p. Stokłosem się nie ujmą – lecz wręcz przeciwnie! Dzisiejsi „obrońcy środowiska” nie zajmują się obroną środowiska, tylko walką kapitalizmem – podobnie jak feministki czy homosie. „Zielony” lub „różowy” to po prostu niedojrzały względnie niedokładnie namalowany – Czerwony).
Jak to się nie uda – to ustawią p. Stokłosie w prywatnej toalecie analizator gazów i stwierdzą, że wydalił za dużo metanu. Metan zaś – wiadomo: gaz cieplarniany, grozi globalne ocieplenie – a III RP podpisała przecież Protokół z Kioto i ma przydział kontyngentów na emisję gazów cieplarnianych.
Ciekawe i charakterystyczne, że dopóki p. Stokłosa był senatorem, ataki nań rozbijały się o jakąś ścianę. Wrogowie p. Stokłosy mają nadzieję, że teraz ściana zniknęła – i tego przebrzydłego bogacza da się wsadzić do kryminału.
Pewien problem w tym, że za p. Stokłosą murem stoi okoliczna ludność, której wprawdzie doskwiera „nieprzestrzeganie norm ochrony środowiska”, ale u p. Stokłosy mają zarobek. Oraz setki tysięcy konsumentów Jego wędlin, którzy wcale nie chcą, by były dodatkowo obciążane kosztem „utylizacji”.
Obserwuję sprawę z dużym zainteresowaniem. PiS bowiem jest w UPR-ze określany jako partia znacznie bardziej socjalistyczna od np. SLD – w dodatku w wydaniu dość populistycznym. Sprawa p. Stokłosy będzie papierkiem lakmusowym pokazującym, czy oskarżenie to jest słuszne i lewicowi wyborcy mogą z czystym sumieniem głosować na PiS.
Przedrukowano z „Angory”
nr 21(831) z dnia 21 maja 2006 r.
To zdumiewająca trafność oceny sytuacji. Problematykę przedstawioną na łamach Angory przez Janusza Korwina-Mikke, rozszerzamy o wątek związany z działaniami inspektorów ochrony środowiska w celu zamknięcia działającego w ramach śmiłowskiego Farmutilu, zakładu Ekoutil.